Bezradność
Witajcie!
Dziś mój wpis robię bo robię, żeby uciec myślami gdzie indziej ...
Mało optymistycznie, ale myślę, że wybaczycie...
Mąż z teściem kupili dziś styropian na podłogę, a w sobotę siatki, teraz wracam z budowy z nowymi fotkami bo dziś rozpoczęli szykować już podłogi pod wylewki:
"Poprawiona" łazienka:
I siatki, jakieś lepsze mąż kupił:
Jeżeli nic nie zmieni naszych planów to wylewki już lada dzień.
Wracając do mojego fatalnego samopoczucia .... moja kochana trzyletnia córeczka już 5 dzień chodzi po domu potykając się o własne nóżki, jest apatyczna, smutna i marudna. Wszystkie objawy mogłyby wskazywać poprostu na grypę, lecz brakuje w tym wszystkim gorączki, kaszlu i kataru. Zbadało ją już 3 lekarzy, wszystkie wyniki ma bardzo dobre, jest po usg brzucha i też wszystko w normie, czekamy jescze na inne badania ale już mniej ważne.
EDIT.
Mam info ze szpitala w sprawie wyników z wymazu i okazuje się ze w mojej królewnie siedzi jakiś wstrętny wirus! Tylko teraz żeby ktoś wiedział co to za dziadostwo?!?!
Bezradność rodzica na cierpienie własnego dziecka to rzecz straszna, nikomu nie życzę tego co teraz przechodzimy.
Radość w jej oczkach zgasła, patrzenie na to jest chyba karą ale nie wiem za co???
Tak się Wam musiałąm trochę wyżalić... Tu nikt mnie nie zna więc mi trochę łatwiej a i może na duszy mi się trochę lepiej zrobi.
Pozdrawiama,
Marta